wtorek, 5 stycznia 2016

Nowy rodział w życiu Vitani (cz.2)




Po oficjalnym ślubie Vitani i Kopy  (oraz przy okazji ogłoszeniu tego, że żyje) para miała bardzo dużo czasu dla siebie. Każde dnie spędzała na wspólnych przechadzkach, polowaniach oraz przeszukiwaniu krainy. Kovu bardzo szybko zaprzyjaźnił się ze swoim szwagrem i razem lubili się udawać na robienie ,,różnych męskich rzeczy'', natomiast Kiara,  która bardzo cieszyła się ze związku brata, zaprosiła Vitani na swoje południowe polowanie. Lwica była ciekawa czy potrafi lepiej polować od niej. W końcu zapadła w stan błogiego snu.  Kiedy wzeszło słońce Vitani dojrzała ranne promienie i zerwała się z legowiska, nagle poczuła ogromny, przeszywający ją ból. Wyczuła małego guza pod podbrzuszem.
- Dobrze się czujesz? - Zaniepokoił się Kopa - Może lepiej zostań w domu, Kiara zrozumie...
- Nie traktuj mnie jak małą lwiczkę! - Parsknęła. - Dam sobie radę, nie zawiodę jej zaufania.- Powiedziała Vitani, chociaż czuła, że jest jej słabo i raczej długo nie pociągnie.
Wolno zeszła na dół i doczłapała się do miejsca spotkania. Kiara już czekała nad nią. Po szybkiej wymianie zdań lwice zaczęły skradać się do najbliższego stada zebr. Złocista trawa zabawnie smyrała nozdrza, ale Vitani umiała doskonale poczuć nawet malutki kamyk w ziemi. Kiara dała znak, by atakować. Ale lwica momentalnie zwinęła się z bólu i upadła na ziemię, robiąc przy tym hałas który spłoszył stado zebr.
- Vitani! Nic ci nie jest? - głosy które słyszała coraz bardziej cichły w jej głowie. Zbudziła się dopiero w nieznanym jej miejscu, które łudząco przypominało gałąź. Odwracając głowę w lewo dostrzegła zakłopotany łeb Kopy, który widząc że Vitani się ocknęła uśmiechnął się kojąco w jej stronę. Lwica wiedziała że uśmiech męża działa na nią jak najlepsze lekarstwo. Spróbowała wstać ale nagle pawian podbiegł do niej, karząc jej natychmiast się położyć. Posłusznie wykonała jego rozkaz, jednak widać było że jest zdziwiona. Kopa wytłumaczył jej wszystko:
- Kochanie, jesteśmy tu, ponieważ zasłabłaś na dzisiejszym polowaniu. Kiara bardzo się zmartwiła więc zaniosłem cię do miejscowego szamana, pawiana Rafikiego. Proszę, leż na razie spokojnie.
Vitani zachmurzyła się. Jest wojowniczką, nikt nie będzie jej kazał leżeć. Może robić to co chce. Nagle pawian dotknął jej guza. To podziałało rażąco. Lwica warknęła z bólu. Stary Rafiki zamyślił się.
- I co, wyjdzie z tego? - spytał Kopa.
- Tu nie ma z czego wychodzić - uśmiechnął się szaman - będziecie mieli dziecko!
- Dziecko?!  - Kopa i Vitani krzyknęli jednocześnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz